MEMORIAŁ POTRZEBUJE TWOJEJ POMOCY
GŁOSY WOJNY
Kapelan wojskowy: społeczeństwo, które zatroszczy się o wracających z frontu żołnierzy, będzie się rozwijało

Podpułkownik Sił Zbrojnych Ukrainy (ZSU) Ołeh Sydorenko opowiada o swojej służbie.

Nazywam się Ołeh Sydorenko. Jestem podpułkownikiem ZSU, jednostka dowodzenia wojsk lądowych. Wcześniej byłem oficerem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, pułkownikiem milicji. I sługą Chrystusa.

Kapelan głosi Ewangelię, ale w specyficznym środowisku. Ma nieść dobrą nowinę, lecz również staje się częścią zespołu. Chciałbym opowiedzieć pewną historię. W 2015 roku w 28. brygadzie był kucharz o pseudonimie Kosmos, który od jakiegoś czasu miał kiepski humor. Świetnie gotował. Męski oddział, pluton – 28 chłopaków. Kosmos chodził ponury, nie mógł sobie znaleźć miejsca. Kiedy zapytałem, co go trapi, okazało się, że ma problemy w małżeństwie. Wcześniej, w cywilu, pracował razem z żoną w restauracji jako kucharz. A teraz poszedł na wojnę i cały czas poświęca nie jej i dwóm synom, tylko towarzyszom z oddziału. Kobieta była zmęczona tą sytuacją i postanowiła się rozwieść. Poprosiłem kucharza o numer do żony, porozmawiałem z nią.






Opowiedziałem Natalii, jak nam tu ciężko na pierwszej linii frontu. Jak potrzebujemy poczuć choć trochę domowego ciepła, troski.

— Taką atmosferę tworzy właśnie kucharz, który potrafi zrobić coś więcej niż ugotować ziemniaki, otworzyć konserwę i podać to na stół. Na przykład pod Stanicą Ługańską jej mąż w warunkach polowych zmajstrował z żelaznej płyty prowizoryczny piec. Z mąki i wody przygotował ciasto, a z mięsnej konserwy i cebuli – farsz. Nie było więcej składników. I na zwykłej burżujce ustawionej pośrodku namiotu usmażył nam czebureki (smażone placki z nadzieniem, zazwyczaj mięsnym).

Co za radość! Warunki były okropne – czasem po deszczowej nocy budziliśmy się w kałuży. Trudno wtedy o dobry nastrój. A tu kucharz serwuje takie dania. Niby z prostych składników, a jak poprawiają humor!
Kiedy uświadomiłem Natalii, że od jednego człowieka – jej męża – zależy wykonywanie zadań bojowych, a więc pokój w naszym kraju i bezpieczeństwo ich rodziny, zaczęła inaczej o nim myśleć. Kiedy jakiś czas później spotkałem naszego kucharza, był bardzo szczęśliwy i dziękował za pomoc w uratowaniu rodziny.






Obiad w warunkach polowych. Ilustracja Depositphotos

— Między udzielaniem pomocy psychologicznej rannym i cierpiącym na PTSD (zespół stresu pourazowego) a pracą kapelana, który udziela wsparcia duchowego, jest spora różnica. Psychologa porównałbym do lekarza w przychodni. Kiedy się źle czujesz, boli cię gardło – idziesz do lekarza. Ten cię bada, przepisuje sposób leczenia, daje receptę. A jak wyzdrowiejesz, nie przedłuża ci już zwolnienia lekarskiego. Podobnie działa psycholog.

A co robi kapelan? Kiedy człowiek zachoruje, trafia do szpitala. I od samego początku – od postawienia diagnozy – lekarz jest bez przerwy obok pacjenta. Codziennie go bada. Podczas obchodu osobiście rozmawia z każdym chorym. Jeśli to konieczne – ustala tryb leczenia. Obserwuje jego stan zdrowia, rozmawia, aż w końcu wypisuje ze szpitala zdrowego człowieka. Jeśli ktoś cierpi na PTSD, kapelan rozmawia z ludźmi z otoczenia chorego, z dowódcą. Prosi, żeby na tego żołnierza nie podnosić głosu, bo jest w stadium PTSD. Do tego relacje rodzinne. Trzeba zadzwonić do żony, dzieci, matki. Poprosić bliskich, żeby kilka razy dziennie telefonowali do żołnierza, mówili, że go kochają, ufają mu. Że czują się bezpieczni dzięki temu, że on jest na froncie.

Żołnierz doświadcza silnych emocji, a kapelan rozmawia z nim, opowiada historie biblijnych bohaterów ze Starego i Nowego Testamentu. Szczególnie głównego bohatera – Jezusa, który też się bał. Też cierpiał na PTSD – widać to podczas modlitwy w Ogrodzie Oliwnym. Te przykłady pomagają walczącym – kobietom i mężczyznom – wydobyć się z tego stanu i stać się normalnymi członkami zespołu.

Przede wszystkim sam jestem wojskowym, więc łatwiej mi się z nimi porozumiewać. Przez dwa i pół roku ciągle byłem na pierwszej linii frontu, w 28. brygadzie zmechanizowanej. Więc każdy dzień wyglądał podobnie. Przed walką mówiłem z zapałem: „Chłopaki, do boju prowadzi nas sam Jezus Chrystus! On już zwyciężył! Odniósł zwycięstwo na Golgocie i występuje przeciwko całemu złu świata, to on nas wiedzie do wygranej! Jest z każdym z was! Pomaga wam precyzyjnie namierzać cel i szybko przeładowywać magazynki! Jest obok was, pamiętacie o tym! Tylko w Chrystusie nadzieja. Tylko z nim zwyciężymy. Naprzód, z Jezusem do zwycięstwa!”

Tak ich zagrzewałem przed walką. A po – jeśli byli ranni – wspierałem ich takimi słowami: Jezus zawsze będzie obok. Nawet nocą, kiedy lekarz akurat zajmuje się innymi, kiedy pielęgniarka albo towarzysz obok zasnęli i wydaje ci się, że zostałeś sam, pamiętaj, że tak nie jest.








Przy twoim łóżku siedzi Jezus, który powtarza: „Ja się nigdy nie męczę. Nigdy nie powiem ci: zaczekaj, muszę porozmawiać z innymi, iść załatwić swoje sprawy. Wybacz, chcę teraz pobyć sam”. Od Chrystusa nigdy czegoś takiego nie usłyszysz.

— On zawsze powie: „Podaj mi rękę, wezmę ją i będę mocno cię trzymać. Nie puszczę cię, będę siedzieć przy tobie, ile trzeba. I będę gotów cię wysłuchać o każdej porze. Tylko rozmawiaj ze mną, chcę cię słyszeć. Pragnę ci pomóc. Nie opuszczaj mnie, a ja nigdy nie opuszczę ciebie, bo jesteś mój”.
Kapelan nie musi skłaniać do skruchy, ochrzczenia się czy wstąpienia do cerkwi. Tym się zajmie Bóg. A my powinniśmy zapoznać ludzi z Chrystusem. Opowiedzieć, jaki jest dobry, kochający, niezmienny. Że jego miłość będzie trwać wiecznie. Oto nasz cel.

Bardzo podoba mi się amerykański zwyczaj, że żołnierze wracający z wojny w Afganistanie czy Iraku od razu mają zapewniony odpoczynek z rodziną – z żoną, z dziećmi, który jest im tak bardzo potrzebny. Powinno się organizować dla nich program kulturalny, spotkania z artystami, koncerty, imprezy sportowe. Urlop żołnierza nie powinien być pasywny: poleżeć na plaży, zjeść i pójść spać. Absolutnie nie! Musimy stworzyć grupy, które będą dbały o adaptację żołnierzy, dawały im do zrozumienia, że są niezwykle potrzebną częścią społeczeństwa.

Weźmy na przykład szwajcarski zegarek – niby porządny, niezawodny, ale jeśli wyjmiecie z niego choćby najmniejszy trybik, przestanie działać. Trzeba wyjaśniać każdemu żołnierzowi, że on i jego rodzina to niezbędna część społeczeństwa, którego bronił, za które oddał zdrowie, czasem nawet część ciała. Takie programy powinne działać na poziomie państwowym, a nie jako projekty wolontariackie.






Ukraiński kapelan i żołnierz. Ilustracja Depositphotos

— Potem niezbędna jest adaptacja społeczna. Jeśli były żołnierz z PTSD nie ma pracy, organizacje ściśle współdziałające z urzędami pracy powinny pomóc mu znaleźć zatrudnienie zgodnie z jego zawodem. Trzeba wiedzieć, gdzie taki człowiek może pracować z największym pożytkiem dla siebie. Powtarzam – dla siebie, nie dla państwa.
Dajmy na to, że wróciłem z frontu. Najbardziej potrzebni są teraz na rynku budowlańcy, ale ja nie jestem budowlańcem, nie potrafię tego robić. Jestem dziennikarzem, poetą, kompozytorem. Koniecznie trzeba takiej osobie umożliwić wykonywanie swojego zawodu. Jeśli zostawi się ją bez pomocy, sama nie zgłosi się do urzędu, nie będzie szukać pracy. Będzie z każdym dniem coraz bardziej zamykać się jak ślimak w skorupie. Aż w końcu przestanie z tej skorupy wychodzić, zginie tam.


Społeczeństwo, które zatroszczy się o wracających z frontu żołnierzy, będzie się rozwijać, bo ludzie będą robić, co w ich mocy, wkładać swój wysiłek, wiedzę i pragnienia w sferę, która umożliwi im samorealizację.

— Wojna to walka. Walka między światłem a ciemnością. Światłość zawsze zwycięża, ale ciemność się tak łatwo nie poddaje. Ciemność zrobi wszystko, żeby na Ziemi było mniej światła, mniej miłości i dobra. Mniej szacunku między ludźmi. I póki ta walka trwa, musimy zmobilizować siły, wszystkie modlitwy skierować do Boga. Ale najpierw powinniśmy oczyścić nasze serca. Bóg nie chce obłudy. Obłudnicy nie mają dostępu do Boga. Przede wszystkim każdy z nas musi oczyścić swoje serce. O 180 stopni odwrócić się od grzechu, zła i mroku i zwrócić się twarzą ku Bogu.

lub (przekierowanie na inną strone)

Rozmawiał Andrij Dydenko

Tłumaczenie: Katarzyna Syska

2024


Materiał został przygotowany przez Charkowską Grupę Obrony Praw Człowieka w ramach globalnej inicjatywy T4R (Trybunał dla Putina).



Projekt jest finansowany przez People in Need.